ForCamping s.r.o.

Porównanie

10 Porównywanie

Sekcja użytkownika

Zaloguj się

Koszyk

Koszyk

Twój koszyk jest pusty. Potrzebujesz pomocy z wyborem? Zajrzyj do poradnika lub napisz do nas.

Darmowa dostawa

299,00 

Czy wiesz, że oferujemy darmową dostawę przy zamówieniach powyżej 299,00 zł?

Podróż przez Stambuł z podróżnikiem Vojtą Kaderą

Podróżnik Vojta Kadera to poszukiwacz przygód w każdym calu. Swoje niezwykłe przeżycia i oryginalny sposób podróżowania opisuje w krótkich opowiadaniach.
Podróż przez Stambuł
Stambuł to miasto kontrastów, gdzie Wschód spotyka się z Zachodem na każdym kroku.

Trudy autostopowicza

Był chłodny jesienny wieczór. Tego dnia przejechałem autostopem już pięćset kilometrów i teraz patrzyłem na świetlistą łunę nad Stambułem z bardzo niekorzystnego miejsca. Ostatni kierowca wysadził mnie tam, gdzie zjeżdżał z autostrady, a gdzie jest zjazd, tam logicznie rzecz biorąc, musi być i wjazd, pomyślałem. Ale wyjątek potwierdza regułę, i to był dokładnie ten przypadek. Zaczynało padać i zrobiło się ciemno. Pojazdy mknęły obok z dużą prędkością, a ja liczyłem na cud. Wtem zatrzymała się ciężarówka. Dziwne było to, że zatrzymała się przede mną, chociaż byłem słabo widoczny. Najprawdopodobniej więc nie zatrzymała się z mojego powodu, ale żeby spojrzeć na mapę czy coś w tym stylu. W tej chwili jednak przez ten kolos nie było mnie widać w ogóle, więc mogłem albo pójść dalej i łapać stopa tam, albo z nim pogadać.

Autostopowicz przy drodze

Z bezczelnością desperata wszedłem do kabiny i powiedziałem: „Salam alejkum”, na co on odpowiedział długim tureckim monologiem. Był to starszy, postawny pan w brudnej koszulce i dresach. Wyglądał, jakby był w drodze od dawna, tak jak ja, a jednak zupełnie inaczej. Gadał i gadał. Z jego natarczywości zrozumiałem, że czegoś ode mnie chce. Naiwnie myślałem, że pieniędzy. Ale on nagle zaczął sięgać do krocza i stało się dla mnie jasne, że z tym typem do Stambułu nie dojadę. „SIK TIR GIT!” – użyłem mojego nowego ulubionego zwrotu, którego nauczyli mnie tureccy nastolatkowie kilka dni wcześniej, i wyskoczyłem z powrotem w nieprzyjazną czasoprzestrzeń, która w porównaniu z lubieżnym kierowcą nagle nie wydawała się taka zła.

Noc na autostradzie

Vespą na autobus

Uparcie maszerowałem naprzód, jakbym zamierzał dojść do stolicy pieszo, gdy nagle zatrzymała się przede mną Vespa. Młody motocyklista w kiczowato czerwonym kasku gestami pokazał, żebym wsiadł, a ja nie wahałem się ani chwili. Mały jednocylindrowiec zawarczał, a my pomknęliśmy przed siebie z taką elegancją, że krople deszczu nas omijały, a przynajmniej tak mi się wydawało, bo w tamtej chwili zniknęły niewygody i zmęczenie. Z nosa ciekło mi jak z rynny, a na twarzy zastygł mi uśmiech wytrwałego poszukiwacza przygód, którego nic nie jest w stanie złamać. Lawirowaliśmy w gęstym ruchu, a ja czułem się jak Han Solo w centrum galaktyki.

Jazda na Vespie

Motocyklista zatrzymał się gdzieś na przedmieściach, przy przystanku autobusowym. Gdy tylko zsiadłem z jego piekielnej maszyny, machnął ręką, a na jego znak zatrzymał się przed nami lśniący minibus z tak niskim profilem opon, jakby właśnie przyjechał z planu teledysku hiphopowego. Motocyklista coś powiedział kierowcy, potem pomachał mi na pożegnanie, a ja wsiadłem.

Wnętrze oświetlały niebieskie świetlówki, a we wszystkich oknach falowały różne zasłonki i pompony. Z lusterka wstecznego zwisały ogromne pluszowe kostki, a na desce rozdzielczej stał mały pluszowy piesek, który szaleńczo kiwał głową, bo kierowca brał każdy zakręt na ostro, więc nawet siedzący pasażerowie musieli trzymać się obiema rękami. Wsiadało się tylnymi drzwiami, a wszyscy oprócz mnie musieli płacić. Pieniądze podawano z rąk do rąk, a informacja o celu podróży przekazywana była głuchym telefonem.

Wnętrze minibusa w Turcji

Zagubiony młodzieniec

Na końcowym przystanku kierowca krzyknął w tłum pasażerów coś w stylu: „HEJ! KTO JEDZIE METREM? ZADBACIE O TEGO ZAGUBIONEGO MŁODZIEŃCA”, i od razu zaopiekował się mną facet w krawacie o imieniu Mohamed, który jako jedyny z obecnych mówił trochę po angielsku. Mój wygląd przywołał mu wspomnienia z jego podróży do Europy, które odbywał w koszulce Fenerbachçe, i od razu przypomniał sobie mecz Ligi Europy między Fenerbachçe Stambuł a Viktorią Pilzno. Ja powiedziałem mu tylko, że jadę na lotnisko, a on kontynuował swoją opowieść, ucząc mnie przy tym klubowych przyśpiewek.

Obrazek z podróży po Indiach

Podróżnik Vojtěch Kadera: Jak to wszystko się zaczęło

Vojtěch Kadera swoją przygodę z podróżowaniem zaczął już w szkole podstawowej, jeżdżąc autostopem ze szkoły do domu, i w ten sam sposób poznaje dziś obce kraje.

>>> CZYTAJ DALEJ <<<

Nocleg na lotnisku

Jak dotarłem na lotnisko, pamiętam jak przez mgłę, bo byłem już kompletnie wyczerpany, a mój mózg przełączył się na autopilota. Z całkowitą naturalnością ułożyłem się na ławkach i nie był w stanie mnie obudzić nawet irytujący komunikat o najlepszej kawie ze Starbucksa i zakazie palenia.

Obudziłem się cały obolały i pognieciony. Zmrużonymi oczami spojrzałem na ogromną tablicę odlotów. Berlin, Lipsk, Praga... i pomyślałem, jak wspaniale byłoby mieć pieniądze na jeden z tych lotów, ale ich nie miałem, a na lotnisku spałem tylko dlatego, że było to przyjemniejsze niż ulica w Stambule.

Na południowym wybrzeżu Turcji (skąd wyruszyłem) było piękne trzydzieści stopni, a teraz stałem przy drodze w ponurej, europejskiej części Turcji i ogarnęła mnie tęsknota. Przez całe przedpołudnie łapałem krótkie podwózki, aż w końcu zatrzymał się ktoś, kto jechał daleko. Tak daleko, że aż zasnąłem.

Zdjęcie Vojtěch Kadera

O autorze

Vojtěch Kadera

Poszukiwacz przygód i nomada z krwi i kości. Wszystkie swoje podróże i życiowe perypetie opisuje w dekadenckich opowiadaniach, które charakteryzują się surowością i hedonizmem. W 2020 roku autor wydał swoją debiutancką książkę – Baťůžkář: příběh štamgasta.

Nigdy nie wiesz, kogo spotkasz

Kiedy się ocknąłem, w ogóle nie mogłem sobie przypomnieć, gdzie jestem. Pewne było tylko to, że leżę na tylnych siedzeniach, a z przodu siedzi dwóch czysto ubranych mężczyzn. Obaj mieli krótkie fryzury i mogli mieć około trzydziestki. Kierowca przedstawił się jako Denis, a drugi jako Hakan. Ja powiedziałem im, że jestem V-o-j-t-ě-ch, pilnując dykcji i artykulacji. Jeśli czegoś nauczyłem się w Turcji, to właśnie przedstawiania się z wyraźną wymową. Mimo to miejscowi nigdy nie potrafili wymówić mojego imienia i nie pozostawało mi nic innego, jak się z tym pogodzić albo zmienić imię na Mohamed.

Denis zapytał mnie, czy jestem głodny, i w tym momencie dopiero naprawdę się ocknąłem, bo z mojego doświadczenia po takim pytaniu zazwyczaj następowała uczta. Odpowiedziałem szczerze, że nie jadłem od dwóch dni, na co Hakan odwrócił się do mnie z błyskiem w oku.

Myślę, że moglibyśmy trochę umilić ci dzień” – powiedział tak wytworną angielszczyzną, że w innych okolicznościach nie zgadłbym, skąd pochodzi. „Właśnie otworzyliśmy nową restaurację. Jesteś zaproszony!

Restauracja w Turcji

Przydatne linki

Autor: Vojtěch Kadera

Źródła: archiwum autora

Artykuły na podobny temat

Przejście Masywu Śnieżnika Kłodzkiego

Przejście Masywu Śnieżnika Kłodzkiego
Radości i trudy przejścia Masywu Śnieżnika Kłodzkiego opisała dla Was w dzisiejszym artykule Katka Balcarová, która uprawia szeroką gamę sportów, a w szczególności wspinaczkę, bieganie i turystykę.

10 romantycznych punktów widokowych

10 romantycznych punktów widokowych
Szukasz pomysłu na romantyczną wyprawę z ukochaną osobą? Co powiesz na punkty widokowe? To nie tylko okazja do podziwiania pięknych krajobrazów, ale też świetny sposób na spędzenie czasu we dwoje.